Skocz do zawartości
kissmy...

nożyce cen w rolnictwie

Rekomendowane odpowiedzi

spotkałem się ostatnio ze zdaniem, iż niewykonalna jest stabilizacja kosztów w rolnictwie nawet w krótkim okresie; z podażą nie ma problemu, gdyż zabezpieczamy sobie cenę zbytu za pomocą kontraktów terminowych podobnie zabezpieczamy się przed różnicami kursowymi ale co zrobić z popytem (wszystkie środki produkcji jak i siły roboczej), czy są tu jacyś liberałowie potrafiący rozwiązać tę zagadkę, ponieważ ja mimo całkowitego poparcia dla ingerencji państwa w sektor rolny śmiem wątpić, iż redystrybucja dochodu jest jedynym narzędziem niwelującym efekt rozwierających się nożyc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
spotkałem się ostatnio ze zdaniem, iż niewykonalna jest stabilizacja kosztów w rolnictwie nawet w krótkim okresie; z podażą nie ma problemu, gdyż zabezpieczamy sobie cenę zbytu za pomocą kontraktów terminowych podobnie zabezpieczamy się przed różnicami kursowymi ale co zrobić z popytem (wszystkie środki produkcji jak i siły roboczej)

 

Ekonomista nie jestem ale wydaje mi sie ze popyt tez mozna zabezpieczyc przy pomocy kontraktow. Po prostu otwieramy odwrotna pozycje niz w przypadku hedgowania upraw.

 

Wtedy pomimo strat w produkcji wynikajacych z niedoboru np. kukurydzy mozemy odrobic to otwierajac dluga pozycje na kukurydze. Towaru bedzie malo wiec ceny beda rolsy = bedziemy zarabiali.

Oczywiscie dotyczy to kontraktow rozliczanych gotowkowo. Bo tylko tam mamy 100% pewnoc realizacji naszego kontraktu (w przeciwienstwie do kontraktow rozliczanych w towarze).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja z kolei nie ogarniam kontraktów terminowych, stąd też proszę o rozjaśnienie wątku przede wszystkim na czym polega hedgowanie i nie wiem czy tak samo definiujemy stronę popytową (ja miałem na myśli środki produkcji) a w chwili obecnej z tego co się orientuję brakuje kontraktów na te właśnie środki produkcji i nikt nimi nie spekuluje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
ja z kolei nie ogarniam kontraktów terminowych, stąd też proszę o rozjaśnienie wątku przede wszystkim na czym polega hedgowanie

 

Hedging to inaczej zabezpieczenie z tytułu niekorzystnego ruchu cen stosowane TYLKO przez rolników lub producentów przy użyciu kontraktów terminowych. Dla wygody są one zwykle rozliczna w gotówce a nie w towarze.

 

Hedging dla rolnika polega na sprzedaży(inaczej mowi sie: "zajecie krotkiej pozycji") kontraktu terminowego na kukurydze.

 

Krotka (sprzedaz kontraktu) pozycja polega na tym iz zarabiamy na kontrakcie gdy cena kukurydzy SPADA zas tracimy gdy cena WZRASTA.

(to nie pomyłka ! Hedgując ZMNIEJSZAMY nasz zysk konsztem ubezpieczenia !)

 

Dluga (kupno kontraktu) pozycja polega na tym iz zarabiamy na kontrakcie gdy cena kukurydzy WZRASTA zas tracimy gdy SPADA.

(to rolnikow nie intereuje gdyz maja oni dluga pozycje na swoich polach)

 

Teoretyczna wartość kontraktu na kukurydze to 5000 buszli. Co w chwili gdy kukurydza kosztuje 5$ daje nam wartośc kontraktu opiewająca na astronomiczną kwote 25.000$

Oczywiście mało kto posiada tak dużą sumę, tak więc w kontraktach terminowych stusuję się tak zwaną "dzwignie finansowa" powodujaca iz zamaist 25.000$ na kontrakt potrzebujemy zaledwie 1350$ by wejść na rynek. (w praktyce potrzebujemy wiecej niz ta minimalna suma. Tak ze 2000$). Ta suma zwana jest "depozytem zabezpieczajacym" i jest nam ZWARCANA po tym jak zamkniemy naszą pozycje.

 

 

Tak wiec zobaczmy jak to wyglada w praktyce:

Rolnik ma pole uprawne z którego jest w stanie wyprodukować 10000 buszli kukurydzy. Aktualna cena kukurydzy to 5$ za buszel.

 

Rolnik chce zabezpieczyć 50% upraw (5000 buszli kukurydzy) przed niekorzystnymi zmianami cen (susze, powodzie, niskie ceny skupu etc.)

Wielkość jednego kontraktu to 5000 buszli tak więc rolnik by zabezpieczyć 50% upraw potrzebuje tylko jednego kontraktu.

 

Sprzedajemy kontrakt na kukurydze w cenie 5$ za buszel.

 

Możliwe scenariusze:

 

Scenariusz I (niskie ceny skupu)

 

Po 6 miesiącach podczas zbiorów cena kukurydzy spada gwałtownie z 5$ do 2$ za buszel. (powiedzmy że świat zalała tania kukurydza z Chin).

 

Nasz zysk z zamknietego kontraktu wyniesie:

5$ - 2$ = 3$

3$ * 5000 buszli(kontrakt) = 15000$

 

Zysk z kukurydzy z pola:

2$ * 10000 buszli(pole) = 20000$

 

Łączny zysk: 15000$ + 20000$ = 35000$.

 

Pomimo spadku cen do poziomu gdy produkcja byłaby mało opłacalna nasz kontrakt pozwolił na ograniczenie strat i dał nam zysk w wyskości 15000$.

Tak więc zarobiliśmy pomimo iż cena kukurydzy spadła. Pamiętajmy że zabezpieczyliśmy tylko 50% upraw.

 

Scenariusz II [bardzo wysokie ceny skupu]

 

Po 6 miesiącach podczas zbiorów okazuje się iż kukurydzy jest na rynku za mało i cena gwałtownie wzrasta z 5$ do 8$.

 

Nasz zysk(strata) z zamknietego kontraktu wyniesie:

5$ - 8$ = -3$

-3$ * 5000 buszli(kontrakt) = -15000$

 

Zysk z kukurydzy z pola:

8$ * 10000 buszli(pole) = 80000$

 

Łączny zysk:-15000$ + 80000$ = 65000$

 

Dzięki hedgowaniu produkcji nasz zysk jest MNIEJSZY o 15000$ niż w przypadku gdybyśmy nie stosowali kontraktów. Jednak stratę tą nadrobiliśmy drożejącymi cenami kukurydzy w skupie. Ktoś może się oburzyć i dziwić po co ograniczać sobie możliwy zysk - odpowiedź jest prosta:

Ograniczamy zysk w sytuacji drogiego zboża ale ubezpieczamy sie na wypadek gdyby zboże bylo zbyt tanie.

Zawsze lepiej zarobić mniej ale zarobic aniżeli odnotować stratę.

 

Podsumowanie

 

Kontrakty działają identycznie jak ubezpieczenie - musimy podjąć pewne inwestycje w związku z czym w przypadku udanego roku zmniejszymy swój zysk ALE za to w wypadku spadków cen skupu nie odnotujemy aż tak dotkliwych strat.

 

Heging NIE SŁUŻY zarabianiu pieniedzy - hedging to nic innego jak zabezpieczenie przed ruchami cen zboża.

 

Jesli chcemy zarabiac na kontraktach terminowych to wtedy nie jestesmy juz hedgerami a spekulantami (ktorzy rowniez pelnia szalenie wazna role na rynku - pomimo negatywnej wymowy slowa "spekulant" w Polsce.).

 

 

W Polsce rynek kontratkow terminowych de'facto nie istnieje. Niby na WGT sa kontrakty na pszenice konsumcyjna czy zywiec wieprzowy jednak nikt nie zawiera tam transakcji.

 

Na cale szczescie istnieja wilekie gieldy towarowe swiata, takie jak np.

CBOT w Chicago. Gdzie kazdego dnia zawiera sie setki tysiecy operacji na roznych towarach [pszenica, kukurydza, soja, etanol, ryz czy otreby]

 

Analogicznie z giełda CME na której spekuluje lub zabezpiecza sie codziennie tysiace rolnikow i spekulantow operujacych na rynkach takich jak wieprzowina, bydlo, mleko, maslo czy drewno.

 

 

Niestety Polscy rolnicy nigdy nie mieli okazji dowiedziec sie jak swietnym narzedziem sa kontrakty terminowe i z tego powodu beda zawsze do tylu w porownaniu z kolegami farmerami w USA czy innych krajach rozwinietych

 

Wine ponosi oczywiscie "pewne" ministerstwo ktore widocznie nie chece edukowac rolnikow bo nie daj boże rolników zamiast ubywać by przybywało

No ale mam nadzieje ze jednak ktos z koelgow sie zainteresuje tematem i bedzie propagowal to co stosuje sie w USA od 150 lat

 

ps. Kiedys w USA palono lub topiono zboże by podniesc skupu i nie wykazac straty. Od chwili wprowadzenia kontraktow terminowych takie sytuacje sie raczej nie zdarzaly... A to juz 150 lat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję za klarowną odpowiedź, co do popularności kontraktów to możemy się wzorować nawet na sąsiadach z południa (o ile się nie mylę to istnieje prężnie funkcjonująca giełda w Budapeszcie)

 

jednak wracając do tematu to headgowanie nie zabezpiecza producentowi rolnemu strony popytowej lecz podażową ("ubezpieczyć" za pomocą tego narzędzia można tylko ceny produkowanych i sprzedawanych na rynku produktów) i pozwolę sobie powtórzyć zapytanie co ze środkami produkcji i wahaniami ich cen zarówno w krótkim jak i długim okresie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
"ubezpieczyć" za pomocą tego narzędzia można tylko ceny produkowanych i sprzedawanych na rynku produktów

 

TYLKO ?! Przecież w naszej dyskusji mówimy o produkcji rolniczej !

Owy produkt (kukurydza) ma przeciez znaczenie kluczowe w całej sprawie:

bowiem bez niego nie byłoby produkcji rolniczej i nie rozmawialibyśmy już o rolnictwie...

 

jednak wracając do tematu to headgowanie nie zabezpiecza producentowi rolnemu strony popytowej lecz podażową

 

Co konkretnie uważasz za strone popytową w przypadku uprawy kukurydzy. Bowiem nie do konca rozumiem.

 

 

co ze środkami produkcji i wahaniami ich cen zarówno w krótkim jak i długim okresie?

 

A jakie to srodki produkcji ma rolnik ?

Powiedzmy ze nawozy, traktory, prad, paliwo.

 

Wiec tak: w realnym swiecie nie mozna zabezpieczyc sie przed wahaniami cen nawozow, traktorow, pradu czy paliwa.

Pomimo iz na 2 ostatnie sa kontrakty terminowe, to jednak sadze ze w realnym swiecie nie ma rolnikow ktorzy by sie tym zajmowali.

 

Ale skoro rolnik nie moze zabezpieczyc sie przed wahaniami cen srodkow produkcji to tego samego nie może dokonać przedsiębiorca nie związany z rolnictwem - tak więc zarówno rolnik jak przedsiębiorca nie mają realnego wpływu na cene samochodu/traktora, nawozów czy prądu.

 

Tak więc twierdzenie ze rolnictwo nie moze byc oplacalne ze wzgledu

na "wahania kosztów produkcji" jest moim zdaniem fałszywe, gdyż WSZYSCY producenci/przedsiębiorcy na świecie narażeni są na te wahania. A skoro wszyscy - to i przedsiębiorcy nie związani z rolnictwem powinni być wg. tego założenia skazani na zagłade.

 

Reasumujac: kluczowe w produkcji rolniczej jest nasz towar (krowa czy kukurydza) zas koszty produkcji maja moim zdaniem znaczenie drugorzedne.

A skoro mozemy zabezpieczyc cene towaru (ktory jest absolutnie kluczowy w naszej dzialalnosci) to walka z kosztami produkcji spada na dalszy plan - bowiem boryka się z nimi cały rynek a nie tylko rolnik.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o_O porównywanie rolnictwa do pozostałych gałęzi gospodarki jest troszeczkę jakby to określić nadinterpretacją

 

należy uwzględnić osobliwość czynnika ziemi jak również sztywny popyt kontrakty nie zawsze zapewniają zadowalającą cenę dla rolnika czyli gwarantującą przychód większy niż suma kosztów bezpośrednich (wspomniane nawozy, środki ochrony roślin itd itd) oraz kosztów bezpośrednich (traktory, nośniki energii etc); dzięki temu w rolnictwie zwrot kapitału z inwestycji jest około sześciokrotnie wolniejszy niż w pozostałych branżach (ze względu na przejmowanie nadwyżki przez podmioty funkcjonujące "bliżej" produktu finalnego) także śmiałbym polemizować w kwestii rosnących kosztów produkcji i ich marginalnego znaczenia, gdyż zauważone w temacie nożyce cen się rozwierają co oznacza, iż koszty rosną szybciej niż ceny produktów pochodzenia rolniczego (przychód się zwiększa ale koszty zwiększają się szybciej)

 

podsumowując dochodowość w rolnictwie klasycznym (intensywnym) może spaść i już spada również ze względu na nieprzewidywalne załamania pogody, których następstw nie zniwelują: ubezpieczenia, kontrakty terminowe, headgowanie ani też rosnące koszty produkcji i co można powiedzieć liberałom ? jakby nie patrzeć redystrybucja jest konieczna a przecież wszyscy chcieliby jej uniknąć lecz jest to jedyne w tej chwili narzędzie służące do egalitaryzacji społeczeństwa

 

dlatego proponuję dyskusję na temat zabezpieczenia kosztów w rolnictwie, bowiem nadmierny wzrost cen żywności prawdopodobnie nikomu się nie spodoba [/b]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakaś prasa belgijska podała że polscy rolnicy mają 14% dochodu raczej minus 14% po co to publikować ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
o_O porównywanie rolnictwa do pozostałych gałęzi gospodarki jest troszeczkę jakby to określić nadinterpretacją

 

A czym pod wzgledem ekonomicznym (nie socjologiczno-społecznym !) różni sie produkcja rolnicza od innych sektorów gospodarki ? Przecież to klasyczny przykład pt.:

1. wytworzenie produktu

2. sprzedaż

3. zysk

 

Zupełnie jak w przypadku konstrukcji mebli, mikserów, gipsu czy wypieku chleba...

 

W czym ty widzisz nadinterpretacje ?

 

 

należy uwzględnić osobliwość czynnika ziemi jak również sztywny popyt kontrakty nie zawsze zapewniają zadowalającą cenę dla rolnika czyli gwarantującą przychód większy niż suma kosztów bezpośrednich (wspomniane nawozy, środki ochrony roślin itd itd) oraz kosztów bezpośrednich (traktory, nośniki energii etc);

 

Jak mówiłem ja twardo obstaje przy stanowisku iż z identycznymi problemami (brak gwarancji zbycia towaru, brak mozliwosci zabezpieczenia sie przed zmianami kosztów bezposrednich czy gwarancji zbycia towaru po zadowalającej cenie) borykają się też piekarze, producenci gipsu, mikserów czy ołówków...

 

Z tym ze rolnicy mają mozliwosc uzycia kontraktow, zas taki producent telefonów czy gipsu juz nie koniecznie...

 

jakby nie patrzeć redystrybucja jest konieczna a przecież wszyscy chcieliby jej uniknąć lecz jest to jedyne w tej chwili narzędzie służące do egalitaryzacji społeczeństwa

 

A z tym akurat można sie zgodzić. Ba ! Co więcej, ja wolę już dotować rolników europejskich - bowiem jako świadomy konsument wiem, że bez tego wsparcia czeka nas import taniego towaru z np. Chin.

 

I to jest calkiem dobry argument dla kazdego trzezwego liberala:

- wspierajmy te rynki (panstwa) ktore graja fair i maja liberalna gospodarke,n najlepiej te europejskie.

 

Kasujac doplaty do rolnikow automatycznie godzimy sie na import tanich towarow z np. Chin, a chiny liberalne nie sa. Tak wiec godzac sie na chinski towar, godzimy sie na wspieranie nie-liberalnego rynku. Choć nie mówię iż jest to ekonomicznie opłacalne podejście dla konsumentów (ironia losu)...

 

dlatego proponuję dyskusję na temat zabezpieczenia kosztów w rolnictwie, bowiem nadmierny wzrost cen żywności prawdopodobnie nikomu się nie spodoba [/b]

 

Jak już pisałem w pierwszym poście, zabezpieczenie kosztów w rolnictwie jest dla przecięnego rolnika NIE MOŻLIWE. Tak samo dla producenta ołówków czy sprzedawcy ubrań... Nie ma co tutaj czarować

 

dochodowość w rolnictwie klasycznym (intensywnym) może spaść i już spada

 

Patrzac po tym jak pszenica zdrozala o 110% w ciągu 12 miesięcy to śmiem wątpic (analogicznie z soją czy kukurydzą)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

produkcja rolnicza jest ściśle związana z chłopskim charakterem gospodarstw rolnych, a więc należy rozważać również aspekt społeczny, natomiast najprostszą różnicą pod względem ekonomicznym jest osobliwość podstawowego czynnika produkcji czyli ziemi (w produkcji mebli, mikserów tudzież gipsu wszystkie czynniki produkcji sa bardziej mobilne, podzielne oraz płynne)

 

przedsiębiorcy w innych branżach nie mają zapewnionego zbytu a rolnicy mają, co jednak nie koniecznie jest aspektem pozytywnym; poza tym w innych branżach znacznie bardziej proste jest zabezpieczenie kosztów bezpośrednich jak również zbytu (chyba żaden producent nie rozpoczyna procesu produkcji jeśli nie ma gwarancji zbytu a rolnik czyni przeciwnie), dodatkowo w innych branżach korzysta się z efektu skali natomiast w rolnictwie polskim ze względu na jego charakter jak i obowiązujące prawo jest to bardzo skomplikowane i kosztowne, czyli nieopłacalne , podobnie wygląda kwestia specjalizacji (znacznie zwiększającej wydajność jak i dochodowość) w rolnictwie ze względów technologicznych specjalizacja jest procesem praktycznie nie zachodzącym

 

Chiny są najmniejszym problemem, gdyż jak zauważył "miastowy" ze względu na różnice ustrojowe można zablokować import żywności w bardzo prosty sposób, problemem są tacy konkurenci jak USA, Australia, Nowa Zelandia czy ostatnio bardzo modna Brazylia (produkująca świetną wołowinę, lecz stosująca pasze GMO i nie mająca pojęcia o zasadach wzajemnej zgodności)

 

ze względu na kontrakty terminowe (bez headgowania) oraz warunki klimatyczne dochody polskich rolników w ostatnim roku wzrosły 0 13,7% (wg Eurostat) pomimo wzrostu cen wielu produktów rolniczych o ponad 100%; chciałbym również zauważyć, iż soja jest w Polsce rzadko uprawiana a znaczny wzrost jej ceny odbija się niekorzystnie na producentach drobiu oraz trzody chlewnej (chociaż w tym przypadku koszt można zabezpieczyć)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czym pod wzgledem ekonomicznym (nie socjologiczno-społecznym !) różni sie produkcja rolnicza od innych sektorów gospodarki ? Przecież to klasyczny przykład pt.:

1. wytworzenie produktu

2. sprzedaż

3. zysk

 

Zupełnie jak w przypadku konstrukcji mebli, mikserów, gipsu czy wypieku chleba...

 

W czym ty widzisz nadinterpretacje ?Rozni sie tym ze jak wiadomo zysk bierze sie z tego duzo zarabiasz na jednym cyklu produkcji albo mały zysk i probujesz zrobić jak najwiecej cykli produkcji w jak najkrotszym czasie w produkcji rolniczej nie da sie przyspieszyć produkcji w tym jest roznica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W rolnictwie nie da się zatrzymac produkcji w okreslonym momencie.Producent np.taczek widząc spadające ceny z powodu zbyt dużej ilości taczek może wstrzymać produkcję ,ew produkować coś innego.Producent rolny niestety musi pchać na rynek towar, na cene ktorego ma znikomy wplyw, a brak koniunktury nie przenosi sie na spadek cen środkow obrotowych, gdyz produkcja w dalszym ciagu takich srodkow wymaga.Taczka może czekac na lepsze czasy zrobiona w polowie ,natomiast trudno czekać z np.utuczoną swinia w połowie lub z pszenicą w fazie kłoszenia do nastania lepszych cen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To kto ma lepiej rolnik czy nie rolnik dla wielu jest sporne. Co nas wyróżnia to przede wszystkim:

 

1. bardzo długi cykl produkcyjny - niemalże rok,

 

2. brak możliwości modyfikacji/zmiany produktu/rezygnacji z produkcji w trakcie

okresu produkcyjnego,

 

3. brak możliwości opóźnienia sprzedaży produktu,

 

4. ograniczony asortyment produkcji / posiadana kreatywność bije o bruk,

 

5. brak możliwości wykorzystania rozwiązań marketingowych w promocji produktu,

 

6. dużo większe uzależnienie od czynników atmosferycznych / w końcu do fabryka pod chmurką,

 

7. wprost nieproporcjonalna ilość dostawców środków produkcji (niewielu) w stosunku do wykorzystujących ich rolników (multum) / podejrzenie zmów cenowych odnoszące się również do klientów (choć mniej) typu rzeźnie, młyny, polmosy,

 

8. mała konkurencyjność o pracowników ze względu na osiąganie niższych dochodów,

 

9. i mniej lub bardziej ważne: praca 7 dni /tydz i to nie 8 h, brak urlopu, też macierzyńskiego, wychowawczego, zwolnień lekarskich,

 

10. błędna kalkulacja dochodów realizowana przez instytuty nie uwzględniająca kosztów pracy własnej, przez co zawyża się dochodowość z pracy w rolnictwie.

 

 

 

Co prawda można by tego nie robić, pistoletu przyłożonego do głowy nikt nie ma, natomiast nie potrzeba zbyt bogatej wyobraźni żeby przewidzieć co się stanie gdy nagle 10% rolników na świecie przestanie produkować...

 

Tak się składa, że w chudych latach przeżyje się bez nowego modelu iPoda, nowej lodówki, czy wakacji w Mielnie a nie w Meksyku, natomiast głodować będzie trudno...

 

I tak się głupio składa, że służy nam nieurodzaj i epidemia występujące poza własnym terytorium.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

”1. bardzo długi cykl produkcyjny - niemalże rok, „

Są dużo dłuższe cykle produkcyjne: niektóre sery pleśniowe czy wina dojrzewają ponad 10-20 lat ...

Ponadto nawet budowa części mechanicznych czy elektronicznych wymaga najpierw wybudowania zaplecza i środków trwałych – krócej niż 2 lata nie da rady ...

Dlatego nie widzę w tym przypadku żądnej nadzwyczajnej cechy

 

”2. brak możliwości modyfikacji/zmiany produktu/rezygnacji z produkcji w trakcie

okresu produkcyjnego”

 

Tak ma większość znaczna część innych cyklów produkcyjnych – huty żelaza, pozyskiwanie aluminium przez elektrolizę, czy choćby produkcja nawozów sztucznych – zmiana czegokolwiek wymaga praktycznie wygaszenie produkcji (z olbrzymimi stratami) rozmontowanie linii produkcyjnej i stworzenie nowej od zera – pozatym są przecież podpisane kontrakty na dostawę pół produktów i kary umowne ... toteż zmiana profilu produkcji jest tak samo ciężka jak dla rolnika

 

”3. brak możliwości opóźnienia sprzedaży produktu„

 

A kto Ci broni wybudowania magazynu / chłodni i odczekania choćby 5 lat w przypadku zbóż ? i parę miesięcy w przypadku żywca

 

”4. ograniczony asortyment produkcji / posiadana kreatywność bije o bruk, „

A większość producentów produkujących półprodukty oraz produkty surowe – węgiel, miedź, cynk, stal, aluminium, glina, żwir ... można wymieniać w nieskończoność

 

”5. brak możliwości wykorzystania rozwiązań marketingowych w promocji produktu, „

A kto Ci broni zrzeszać się w grupy i znakować produkty marką którą następnie promować UE w dodatku zacznie takie działania ułatwia ...

 

”6. dużo większe uzależnienie od czynników atmosferycznych / w końcu do fabryka pod chmurką, „

Inne cykle produkcyjne zależne są od kursu waluty, ceny półproduktów itp. – nie widzę większej różnicy ...

 

7. wprost nieproporcjonalna ilość dostawców środków produkcji (niewielu) w stosunku do wykorzystujących ich rolników (multum) / podejrzenie zmów cenowych odnoszące się również do klientów (choć mniej) typu rzeźnie, młyny, polmosy

 

masa podobnych zależności głównie w sferze usług ...

 

8. mała konkurencyjność o pracowników ze względu na osiąganie niższych dochodów,

 

Farmy wielkopowierzchniowe nie mają takich problemów ... jeśli ty je masz to znaczy że nie posiadasz dostateczne koncentracji kapitału ...

 

9. i mniej lub bardziej ważne: praca 7 dni /tydz i to nie 8 h, brak urlopu, też macierzyńskiego, wychowawczego, zwolnień lekarskich,

 

Tak mają WSZYSCY przedsiębiorcy prowadzący działalność na własny rachunek! Bez zbędnego mesjanizmu proszę ...

 

”Co prawda można by tego nie robić, pistoletu przyłożonego do głowy nikt nie ma, natomiast nie potrzeba zbyt bogatej wyobraźni żeby przewidzieć co się stanie gdy nagle 10% rolników na świecie przestanie produkować... „

Wówczas pozostałe 90% wykupi ich ziemie i produkowane będzie dokładnie tyle samo żywności a nawet więcej (większa koncentracja kapitału i możliwości) – może zrezygnować nawet 99 % rolników – tak zresztą było w USA w latach 60’ – 99 % farmerów padło – ich ziemie zajęły banki które sprzedały ją korporacjom - miejsce rolników indywidualnych zajęły wielkie farmy ... jednak ilość produkowanej żywności wzrosła ... dziś USA jest potentatem w produkcji żywności ... mimo iż rolników indywidualnych tam brak ...

Nikt nie jest niezastąpiony ... a chętnych do środków produkcji zawsze znajdzie się pod dostatkiem ... jeśli nie będą to osoby fizyczne zawsze znajdą się osoby prawne z innych gałęzi gospodarki ...proszę o racjonalne myślenie

 

”Tak się składa, że w chudych latach przeżyje się bez nowego modelu iPoda, nowej lodówki, czy wakacji w Mielnie a nie w Meksyku, natomiast głodować będzie trudno... „

 

Tak się składa że niestety a może na szczęście w przeciwieństwie do innych produkcji rolnictwo nie wymaga dużej koncentracji kapitału (można to nadrobić siłą roboczą w niektórych krajach)... tak wiec duże ilości żywności produkują nawet kraje z nikłym PKB, słabą infrastrukturą (patrz Brazylia) ... poza tym jak pokazuje ostatni spadek cen żywności na świecie wolny rynek w takich krajach jak Chiny, Indie, Brazylia (oraz znaczne nadwyżki żywności która jest sprzedawana na rynkach międzynarodowych) powoduje iż w przypadku wzrostu cen żywności na świecie w ciągu kilku kwartałów wzrasta (znacznie) jej produkcja – toteż ceny żywności stablizują się tak samo jak ceny innych produktów ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pozwolę sobie zauważyć, iż ilość produkowanej i eksportowanej żywności jest akurat zazwyczaj odwrotnie proporcjonalna do PKB (jak łatwo zauważyć to najbiedniejsze kraje mają największy udział "produktów rolniczych" w strukturze eksportu)

 

pozostałe zagadnienia można zestawić oczywiście z innymi branżami, a subiektywna ocena zależy oczywiście od punktu widzenia, należy jednak podkreślić pewne cechy polskiego rolnictwa, gdyż o nim tutaj mówimy

- mały udział środków przeznaczonych na BiR w stosunku do PKB

- stosunkowo duży udział pracujących w sektorze (ok 15% zatrudnionych wytwarza zaledwie 3-4% PKB)

- no i przede wszystkim brak narzędzi służących do ograniczenia ryzyka związanego z produkcją rolniczą (teoretycznie mamy już rozwinięty system ubezpieczeń, giełdy towarowe, forexy itd ale to wszystko kosztuje i ze względu na rozdrobnioną produkcję zabezpieczają się tylko te największe gospodarstwa (poniżej 10%) a np taka stocznia (pomijając oczywiście nasze zarządzane najlepiej na świecie) buduje statek przez (załóżmy) 5 lat od początku zna jego cenę oraz wszystkie koszty produkcji (proponuję zaryzykować zabezpieczenie kosztów produkcji np w produkcji roślinnej na 5 lat) i może zabezpieczyć się zarówno od ryzyka walutowego, zmiany cen surowców itd czyli z góry zna swój zysk, a ja swojego nie znam mimo, iż wiem jakie poniosę koszty i do tego zawarcie kontraktu (z ustaloną ceną) nie wydaje mi się w tej chwili rozsądne, gdyż wiem, że poniosę stratę (mógłbym ugorować pewną część gruntów ale podejmuję świadomie ryzyko, zapewniając społeczeństwu bezpieczeństwo żywnościowe i szczerze mówiąc oczekuję z tego tytułu wynagrodzenia)

- pomijając zacofanie technologiczne polskiego rolnictwa (może się ono okazać mocną stroną o ile UE zdziała coś w WTO)

- można jeszcze wspomnieć o wiedzy i systemie edukacyjnym (prostym przykładem jest ubezpieczenie studenta studiów stacjonarnych w KRUS jako rolnika, ustawo swoją drogą u dyrektorzy PT swoje wiedzą lepiej)

 

podsumowując przeszkód jest tyle, że gdyby nie naleciałości historyczne i zamiłowanie do branży jak również świadomość zagrożeń ze strony producentów żywności to skupiłbym się tylko i wyłącznie na działalności pozarolniczej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"pozwolę sobie zauważyć, iż ilość produkowanej i eksportowanej żywności jest akurat zazwyczaj odwrotnie proporcjonalna do PKB (jak łatwo zauważyć to najbiedniejsze kraje mają największy udział "produktów rolniczych" w strukturze eksportu)"

 

Pozwolę sobie zauważyć iż nie mówiłem o procentowym udziale PKB tylko o ilości produkowanej żywności - takie kraje jak Brazylia, Indie, Chiny mimo iż w przeliczniku PKB/mieszkańca wypadają kiepsko (w stosunku do USA czy Europy)to produkują ogromne nadwyżki żywności ...

 

"gdyż wiem, że poniosę stratę (mógłbym ugorować pewną część gruntów ale podejmuję świadomie ryzyko, zapewniając społeczeństwu bezpieczeństwo żywnościowe i szczerze mówiąc oczekuję z tego tytułu wynagrodzenia)"

 

Po co Ci płacić skoro rolnicy w innych krajach (poza UE) zabezpieczają produkcję za darmo - wystarczy że zrobił się mały niedobór i ceny żywności na rynkach światowych zaczęły rosnąć (ale i tak były niższe niż w UE) - natychmiast rolnicy zainterweniowali zwiększając produkcję - po kilku kwartałach ceny spadły do normalnego poziomu - więc zabezpieczyć się można dużo taniej kontraktami długoterminowymi na rynkach towarowych, które są ubezpieczone i dużo pewniejsze od warunków pogodowych

 

dodatkowo winnien być wprowadzony podatek od wartości nieruchomości (jak w krajach zachodnich) tak aby nikomu się nie opłacało pozostawiać środka produkcji (gruntu) odłogiem ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pozwolę sobie powtórzyć tezę, iż to kraje o niskim PKB per capita eksportują najwięcej żywności czyli nasze zdania zasadniczo nie różnią się od siebie, gdyż są zgodne z rzeczywistością; jednak przyglądając sie polskiemu rynkowi nie możemy stwierdzić, że niska koncentracja kapitału sprzyja wielkości produkcji, a naszych rolników ciężko będzie wyeksportować do Ameryki Południowej

 

w kwestii kontraktów długoterminowych to proszę o wskazanie konkretnych narzędzi: mam dwie plantacje pszenicy ozimej (11 i 8 ha) czyli wyprodukuję około 100 ton nasion przeznaczonych na kwalifikowany materiał siewny (gdyż produkuję pszenicę nasienną) cena zostanie ustalona w dniu dostawy jako "rynek lokalny" + 15% i w jaki sposób mam sobie zapewnić dochodowość produkcji tejże pszenicy za pomocą kontraktu (przy tak małej skali produkcji) tudzież jak wygląda przypadek kontraktów długoterminowych, w których to przypadku nie jestem w stanie zabezpieczyć się od strony kosztów (mam cały czas na myśli wskazaną wyżej skalę produkcji, ale możemy też generalizować na przykładzie średniej krajowej powierzchni użytków rolnych w gospodarstwie)

 

co do podatku gruntowego to można go nie uiszczać o ile przekwalifikujemy gospodarstwo na ekologiczne, zakładamy ekstensywne użytki zielone i możemy mięć wszystko w głębokim poważaniu; jednak podatek katastralny także nie załatwi sprawy, gdyż przyczyni się do wzrostu kosztów produkcji itd. tak czy inaczej idealnych rozwiązań brak, ale likwidacja szarej strefy na pewno wyszłaby nam na dobre

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale:

 

Ponadto nawet budowa części mechanicznych czy elektronicznych wymaga najpierw wybudowania zaplecza i środków trwałych – krócej niż 2 lata nie da rady ...

 

Nie mówimy tutaj o momencie rozpoczęcia produkcji, bo rozruch każdego przedsiębiorstwa wymaga określonej ilości czasu, lecz o powtarzalności cyklów produkcyjnych, więc okres 2-letni odpada; poza tym to inny target, choć to nie na temat

 

 

pozatym są przecież podpisane kontrakty na dostawę pół produktów i kary umowne

 

W rolnictwie też obowiązują kontrakty na dostawy. Najprostszym i jeszcze najbardziej popularnym przykładem jest umowa kontraktacyjna z cukrownią n a dostawę buraków. Ponadto każdy produkt rolny może być sprzedawany na zasadach kontraktu terminowego i wówczas obowiązują go stosowne obostrzenia.

 

 

A kto Ci broni wybudowania magazynu / chłodni i odczekania choćby 5 lat w przypadku zbóż ? i parę miesięcy w przypadku żywca

 

Nikt mi nie broni, magazyn posiadam więc z produktami roślinnymi można się wstrzymać ze sprzedażą ( ale nie 5 lat, bez przesady), natomiast nie przetrzymasz parę miesięcy żywca, bo to nie jest okres, który mógłby zajwiskowo zaznaczyć się na cenie, a wręcz przeciwnie - stanowczo ujawni się w spadku jakości produktu.

 

 

A kto Ci broni zrzeszać się w grupy i znakować produkty marką którą następnie promować Question UE w dodatku zacznie takie działania ułatwia ...

 

Znów mi nikt nie broni, natomiast ten marketing powinien trafić do konsumenta, natomiast nie jestem wstanie narzucić rzeźni specjalnego znakowania czy wyodrębniania tusz i poszczególnych wyrębów na tym etapie konsolidacji rynku.

 

 

Inne cykle produkcyjne zależne są od kursu waluty, ceny półproduktów itp. – nie widzę większej różnicy ...

 

Rolnictwo też nie jest zawieszone w próżni, przy każdej sprzedaży produktu czy zakupu środków produkcji cena kalkulowana jest w odniesieniu do kursu euro czy dolara.

 

 

Farmy wielkopowierzchniowe nie mają takich problemów ... jeśli ty je masz to znaczy że nie posiadasz dostateczne koncentracji kapitału ...

 

Nie zrozumiałeś porównania. W rolnictwie nie osiąga się marż kilkudziestoprocentowych jak w IT czy biotechnologii, a rozpiętość płac pracowniczych poczynając od kasjera, przez głównego ekonomistę do prezesa banku i zysku odnoszonego przez zarządzaną jednostkę ma trochę inne proporcje niż na farmie, nawet wielkopowierzchniowej.

 

 

Tak mają WSZYSCY przedsiębiorcy prowadzący działalność na własny rachunek! Bez zbędnego mesjanizmu proszę ...

 

Ameryki nie odkryłeś, natomiast tej wysokości zaangażowanie jest wymagane nie tylko od inwestora ale i od pracownika z pewnymi wyjątkami.

 

 

Nikt nie jest niezastąpiony ... a chętnych do środków produkcji zawsze znajdzie się pod dostatkiem ... jeśli nie będą to osoby fizyczne zawsze znajdą się osoby prawne z innych gałęzi gospodarki ...proszę o racjonalne myślenie

 

Z tego co mi się wydaję myślę bardzo racjonalnie, natomiast proszę zwrócić uwagę na fakt szeroko pojętej świadomości ekonomicznej banków i rządu USA i porównać ją z polskimi.

 

 

wolny rynek w takich krajach jak Chiny, Indie, Brazylia (oraz znaczne nadwyżki żywności która jest sprzedawana na rynkach międzynarodowych) powoduje iż w przypadku wzrostu cen żywności na świecie w ciągu kilku kwartałów wzrasta (znacznie) jej produkcja – toteż ceny żywności stablizują się tak samo jak ceny innych produktów ...

 

Jasne, tylko że wolny rynek pozwala zarówno wszystkim uczestniczyć w zyskach jak i w stratach i nie wiem czy kraje z niskim PKB będą dalej chciały zarabiać wyłącznie na produkcji żywności i nię będą chciały zająć się innym typem produkcji. Mogą być do tego przymuszane, a jakże, tylko że w obliczu kryzysu gospodarki rozwinięte łapczywie będą wspomagać własną produkcję ( bo rolnik to nie tylko beneficjent dotacji, ale klient, producent, nabywca produkcji, generator podatków).

 

 

Rozumiem, że staramy się tutaj porównać rolnictwo do innych gałęzi gospodarki. Można to robić, jak najbardziej, ale dobrze by było zrobić to poprawnie. Jeżeli będziemy rozpatrywać wyłącznie pojedyncze czynniki, to dojdziemy do wniosku że należy zamknąć KGHM, bo jest zbyt przeludniony ,mimo że wypracowywany przez 3 lata zysk nie należał do najgorszych (już nieaktualne). Urok porównywania tej branży z innymi polega na umiejętności zespołowego ujęcia poszczególnych czynników, czy to nam się uda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...