Skocz do zawartości
mirek490

chore kury

Rekomendowane odpowiedzi

Moje kury czkaja i maja otwarte dzioby ,bylem u weterynarza podaje jakis apecyfik ale nic nie pomaga pomocy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam ok 80 szt kur przeważnie ozdobne,kury były kupowane przewaznie przez alegro .Niewiem które były szczepione a które nie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Źródło : forum woliera

 

"Zakaźne zapalenie krtani i tchawicy (ILT)

- z poradnika hodowcy praktyka

 

 

Przed wyjazdem na wystawę klubową do Sebnitz kilka osób poprosiło mnie abym przywiózł dla nich konkretnie zamówione ptaki. Jest to wystawa specjalistyczna, na którą trafiają najlepsze kury czubate i jedwabiste z całej Europy, najczęściej w ilościach oscylujących na poziomie tysiąca sztuk, a na dodatek funkcjonuje zazwyczaj spora giełda, co sprawia, że jest w czym wybierać.

Podejmowałem się importu najczęściej po długich namowach i raczej niechętnie, bynajmniej nie z powodu braku chęci pomocy, lecz z zasadniczej przyczyny: z uwagi na problemy ze zdrowotnością ptaków, które może nieść za sobą taki import. Spośród wszystkich chorób, jakie można sobie przywlec z Zachodu najgorszą, bo siejąca prawdziwe spustoszenie w polskich hodowlach jest ILT (zakaźnie zapalenie krtani i tchawicy), na którym chciałbym się bliżej zatrzymać. O ILT pisaliśmy już na łamach „Woliery” piórem prof. Szleszczuka i nie czas i miejsce przedstawiać bliżej samą chorobę, zainteresowanych odsyłam do źródła, dlatego tu skoncentruję się raczej na aspektach perturbacji hodowlanych.

W czym problem?

Na początek jednak kilka niezbędnych informacji niezbędnych do zrozumienia skali zjawiska. Otóż przed ILT można się bardzo skutecznie zabezpieczyć stosując szczepienia ochronne. Są dwa rodzaje szczepionek - do oka oraz podawane z wodą do picia. Jest to jednak jedyna znany mi przypadek szczepionki, który powoduje, że zabezpieczone ptaki stają nosicielami choroby. Nadmieniam, że przy szczepieniach przeciwko ND (ptasia grypa), IB (zakaźne zapalenie oskrzeli), chorobie Mareka, Gumboro jak i mykoplaźmie takie zjawisko nie występuje. Oznacza to, że nie tylko ptaki, które są chore lub przechorowały ILT ale także każdy zaszczepiony osobnik jest bardzo poważnym zagrożeniem dla zdrowych ptaków. Dla jasności wywodu zilustruję problem na bazie mojego osobistego doświadczenia. W roku bieżącym nie szczepiłem swojego stada na ILT. Wynikało to z faktu, że bardzo dużo hodowców zamawia u mnie materiał hodowlany. Mówiąc wprost nie chciałem im podrzucać kukułczego jaja. Sam obecnie niezmiernie rzadko cokolwiek kupuję, a już za granicą w szczególności. Nie mniej od czasu do czasu chęć posiadania czegoś nowego i niepowtarzalnego przeważa i łamię tę zasadę.

Tak było i w tym roku.

W sierpniu odwiedziłem jednego z niemieckich renomowanych hodowców, z którym wspólnie pracujemy na stworzenie nowej odmiany barwnej czubatki polskiej – kuropatwianej. Taka praca to wspaniałe wyzwanie, stąd pokusa łamania zasad. Zauważyłem u niego kilka ptaków, które były efektem krzyżowania kurek czubatki polskiej czarnej z brodatym kogutem turyngijskim o umaszczeniu kuropatwianym. Niemiecki kolega widząc błysk w moim oku po prostu podarował mi to, co i dla niego zapewne stanowiło wielką wartość – dostałem kurkę i pięknego, prawie kuropatwianego kogutka. Po okresie dwutygodniowej kwarantanny dołączyłem dwa nowe nabytki do swojego stada czubatek. Przez prawie trzy miesiące nic się nie działo. Kurki znajdowały się w znakomitej kondycji zdrowotnej. Do czasu. Na początku listopada zauważyłem jednak gwałtowne pogorszenie się zdrowotności stada czubatek. Inne kurki, w tym zielononóżki, liliputy i czubatki staropolskie znajdujące się w innych częściach posesji nie wykazywały żadnych oznak chorobowych. Na takie niespodzianki każdy hodowca kur powinien być przygotowany na jesieni, wtedy bowiem zmienia się diametralnie pogoda, powietrze staje się wilgotne, jest znacznie mniej słońca tego najlepszego spośród wszystkich znanych mi leków. Początkowo podejrzewałem mykoplazmę.

Niestety było to ILT

Objawy Warto w tym momencie szczegółowo opisać objawy ILT. Są one bardzo charakterystyczne. Początkowo kurki zaczynają kichać i kasłać, pojawia się niewielki katar z nosa. Następnie łzawią oczy. U niektórych osobników zauważyć można coś w rodzaju piany w oczach, u większości jednak jedno oko, rzadziej dwoje oczu stają się zaklejone. Ptaki potrząsają głową i „wycierają” oczy o pióra, przez co pióra na szyi i barkach stają się posklejane i mokre. Stopniowo trudności z oddychaniem stają się coraz większe, zwierzęta „ciągną główki”, w okolicach nozdrzy i tchawicy pojawia się krwista wydzielina, którą ptaki starają się odkrztusić.

Śmierć następuje wskutek uduszenia.

W swoim stadzie zaobserwowałem różne stopnie nasilenia choroby. Około jedna czwarta kurek w ogólne nie okazała żadnych oznak zakażenia. U połowy z nich jej przebieg miał charakter przewlekły ale bez tragicznego skutku. Kilka kurek padło nagle chociaż jeszcze godzinę temu wykazywało się dużą żywotnością. Niestety około jedna czwarta całego stada pożegnało się z tym światem na dobre.

Sekcja zwłok

Przypuszczałem, że mam do czynienia z ILT, pewny jednak nie byłem. Tym bardziej, że dwa wspomniane egzemplarze od niemieckiego hodowcy nie wykazywały żadnych oznak chorobowych, co mogło oznaczać tylko jedno – one już swoje przechorowały, pewności jednak nie miałem. Dlatego kilka padłych egzemplarzy zawiozłem na warszawskie SGGW do Zakładu Chorób Ptaków, którym kieruje sam profesor Szeleszczuk. Tak się złożyło, że akurat wtedy Pan profesor miał zajęcia ze studentami i ptaki, które zawiozłem mogły posłużyć jako materiał szkoleniowy dla przyszłych lekarzy weterynarii. Zrobiona została sekcja zwłok oraz badanie histopatologiczne, które potwierdziło moje obawy. Taką sekcję każdy z hodowców z łatwością może zrobić sobie sam, niekoniecznie musi jechać do jakiejś lecznicy weterynaryjnej. Na co trzeba zwrócić uwagę przy takiej sekcji? Przede wszystkim na tchawicę, która w przypadku ILT napełniona jest krwistym śluzem. To właśnie ten ślub wraz z zakrzepami krwi jest powodem czopowania się górnych dróg oddechowych, przez co kurki duszą się nie mogąc zaczerpnąć powietrza z płuc. Inną cechą charakterystyczną są zmiany w płucach. Zdrowe płuca są „pławne”, czyli włożone do wody utrzymują się na powierzchni, natomiast zainfekowane są przekrwione i mają „kłopoty” z utrzymaniem się na powierzchni.

Leczenie

Nie ma skutecznego leczenia ILT o ile stado znajduje się w stanie chorobowym. Dużym błędem jest podawanie antybiotyków, które tylko mogą „wyjałowić”, a w następstwie osłabić organizm. Antybiotyki są bowiem skuteczne na bakterie a nie na wirusy. Można jedynie złagodzić skutki choroby poprzez podanie środków wykrztuśnych, takich choćby jak „Guajazyl” lub jakikolwiek inny syrop od kaszlu, które można kupić w „ludzkich” aptekach.

Zalecane jest także podawanie środków na bazie aspiryny. Trzeba też oczywiście zwiększyć podawanie preparatów wzmacniających i witaminowych.

Profilaktyka

Według mojego rozeznania grubo ponad połowa wszystkich zachorowań w Polsce kur i indyków na górne drogi oddechowe jest spowodowane właśnie wirusowym zapaleniem krtani i tchawicy czyli ILT. Na skutek faktu, że dopiero kilkanaście lat temu pojawiła się w Europie, a w Polsce mamy z nią do czynienia od paru lat, świadomość hodowców o jej występowaniu i spustoszeniach, jakie może wywołać jest bardzo mała. Sadząc po zewnętrznych objawach mylą ją z mykoplazmą, która stała się takim kluczem, wytrychem, wiedzą o niej wszyscy, natomiast o ILT prawie nikt. Owszem, mykoplazma często wikła ILT, podobnie zresztą jak i inne choroby bakteryjne z salmonellą włącznie. Mamy wtedy „dwa” lub „kilka” chorób w jednym, osłabiony bowiem organizm nie radzi sobie tak jak powinien i dochodzi do zakażeń wtórnych.

Nowe jednostki chorobowe, które zostały rozpoznane w ostatnich latach zaczynają być wielkim problemem w polskich hodowlach. Nie tylko hodowcy kur, indyków i bażantów powinni mieć się na baczności. Kto z czytelników tego tekstu słyszał o ornitobakteriozie czy chlamydiozie, która może być także niebezpieczna dla człowieka? Obecnie świat się globalizuje, niedługo nie będzie w ogóle granic w Europie. Polska nie tylko stała się otwarta na import nowych, nieznanych ras kur, kaczek, gęsi czy bażantów, ale także stoi otworem przed nieznanymi dotąd chorobami.

Dzisiaj tak naprawdę żaden hodowca nie może znać ani miejsca ani godziny. Z Niemiec przywożone są nie tylko pojedyncze ptaki, które uzupełniają stado podstawowe, tak jak to się dzieje w moim przypadku, czy są zaczątkiem hodowli nowej rasy drobiu, ale całe minibusy jakichś egzotycznych i cennych ras. Ta masówka trafia w ciągu kilku tygodni do polskich kurników i na polskie wystawy, gdzie zakaża wszystkie inne zdrowe ptaki.

Dlaczego mamy obecnie w Polsce – nie zawaham się użyć tego określenia – totalne problemy ze zdrowotnością ptaków hodowlanych? Chyba najistotniejszą z nich prócz nikłej świadomości jest brak zorganizowania polskich hodowców. Dzięki odpowiedniej profilaktyce i szkoleniom w zachodnich klubach nauczono się jakoś sobie radzić z ILT czy ornitobakteriozą. Tam na ILT szczepią wszyscy. Natomiast w Polsce nikt. I dlatego przy dużej migracji ptaków nie tylko zza granicy ale też w obrębie polskich zagród jeden zaszczepiony białoczub czy piękne satsumadori podarowane jakiemuś nieświadomemu młodemu hodowcy oznacza wyrok śmierci na jego zdrowe stado. W przypadku ILT do wybuchu choroby może dojść w ciągu kilku miesięcy od zasilenia importem i najczęściej wtedy ten „import” nie jest kojarzony z chorobą.

Nie ma jednak sytuacji bez wyjścia. Uważam, że w porozumieniu ze światem naukowym generalnie trzeba przemodelować kalendarz szczepień. Na pewno w zaleceniach powinna się pojawić szczepionka na ILT. Potrzeby jest ogólnopolski program i szeroko zakrojona praca uświadamiająca w związkach hodowców, wśród lekarzy weterynarii i studentów uczelni rolniczych. Widzy nigdy za dużo.

Na zakończenie podam w kolejności ważności kilka przykazań w jaki sposób radzić sobie w nowych warunkach. Jestem do tego, jak sądzę uprawniony, ponieważ nauczony smutnymi doświadczeniami nauczyłem się rozwiązywać problemy zdrowotne w swoim stadzie. Nie wstydzę się też przyznać i opisać swoich problemów ponieważ ten tylko ich nie ma kto nic nie robi. Ten kto twierdzi inaczej, po prostu kłamie.

Przykazanie pierwsze: szczepić, szczepić i jeszcze raz szczepić.

Przykazanie drugie: do minimum ograniczyć import ptaków i nie łaszczyć się na byle jakie tak zwane okazje.

Przykazanie trzecie: ograniczyć do niezbędnego minimum kupowanie na wszelkiego rodzaju bazarach i targowiskach.

Przykazanie czwarte: kupować ptaki jedynie od dobrych i uczciwych hodowców; gdzie pod słowem „uczciwy” należy rozumieć takich, którzy lojalnie uprzedzą, z jakimi problemami mieli w swojej hodowli i czego potencjalny kupiec może się spodziewać po zakupionych ptakach.

Oczywiście te przykazania to jedynie pewien katechizm. Niekiedy bardzo trudno jest go przestrzegać. Tak było na przykład w roku ubiegłym gdy objeżdżając polskie wsie wyszukiwałem polskie liliputy i czubatki staropolskie, które mogłyby mi posłużyć do odtworzenia tych ras dla chwały polskiej hodowli. Ale jest to temat na zupełnie inny artykuł."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...